niedziela, 9 stycznia 2011

Etyka tradycyjna, etyka jakości życia, pojęcie 'osoby' 2/3

Jeden z obszarów praktycznej działalności, na którym ostro dają o sobie znać wątpliwości etyczne odnośnie wartości życia, zakreśla zagadnienie aborcji. Szuka się tu odpowiedzi na pytanie: czy możemy przerywać ciążę? Próba rozwiązania tego problemu odsyła nas do kolejnych kluczowych kwestii:

  1. Kiedy zaczyna się ludzkie życie?
  2. Jeśli dopuścimy aborcję, to w jakich sytuacjach?
  3. Jak sformułujemy kryterium rozstrzygające o udzieleniu przyzwolenia na usunięcie ciąży?
Szukając rozstrzygnięć docieramy do momentu, gdy określenia wymaga fundament naszej etyki: czy wartość moralną przyznajemy życiu, czy też może czemuś innemu? Stymulowana tym refleksja wiedzie nas ku alternatywie mogącej zastąpić leżące u podstaw rozstrzygnięć moralnych pojęcie ‘życia’, mianowicie: ku koncepcji ‘osoby’.

W przypadku aborcji zgoda na przyjęcie tego nowego fundamentu prowadzi do bardzo radykalnych przekształceń naszej postawy. Na końcu wielu linii argumentacyjnych otrzymujemy wniosek, że dopuszczalne jest nie tylko usunięcie ciąży [1]*, ale nawet zabicie noworodka, gdyż nie spełnia on warunków bycia osobą [2]*. Wydaje mi się, że częstokroć próbą ucieczki od tak drastycznych przekształceń etyki jest przeformułowywanie samego pojęcia ‘osoby’. Konstruuje się je tak, aby w pełni pokrywało się ono z dotychczas obowiązującym jako punkt odniesienia pojęciem ‘życia ludzkiego’. Tego typu zabieg służy jedynie terminologicznej podmianie ‘świętości życia’ na ‘świętość osoby’, przy zachowaniu tożsamości praktycznego przełożenia obydwu kodeksów. Podejrzenia o takie intencje rodzą zabiegi wprowadzające do rozważań kryterium przynależności gatunkowej, czynniki relacyjne (czyli społeczny konwencjonalizm – osobą jesteśmy wtedy, gdy za taką uznaje nas zbiorowość), pojęcie ‘duszy’ [3]*.

Wydaje się, że niejawną próbą zogniskowania moralnego odniesienia na pojęciu ‘osoby’ są pewne poszukiwania explicite określane jako powiązane z wartością życia ludzkiego. Przykład ilustrujący tę tezę zaczerpnąłem z książki Singera: „Sass jest zdania, że przyjęcie kryterium życia mózgu oznaczałoby wprowadzenie ochrony ludzkiego życia od końca dziesiątego tygodnia ciąży, gdyż właśnie wtedy dochodzi do 'integracji neuro-neuronalnej w warstwie korowej'” [4]*. Można jednak czekać na pojawienie się czynności bioelektrycznej mózgu (wykrywanej badaniem EEG), której pierwsze oznaki występują w 14 tygodniu, zaś o nieprzerwanej funkcji można mówić nie wcześniej niż w 32 tygodniu. Niezależnie od szczegółowych rozstrzygnięć, znamiennym dla mnie jest tu fakt skupienia się na pracy mózgu. Czy nie jest to, redukowana do biologii, próba wykrycia momentu pojawienia się ‘osoby’ lub choćby jej zalążków?

Z podobnym zjawiskiem – tj. niejawnym odniesieniem się do bycia ‘osobą’ jako podstawą osądu moralnego – mamy do czynienia w pewnym przypadku powiązanym z problemem eutanazji. Mam tu na myśli casus Tonyego Blanda, przytoczony w książce Singera „O życiu i śmierci. Upadek etyki tradycyjnej” [5]*. Mężczyzna ten wskutek wypadku znalazł się w stanie trwale wegetatywnym. Brytyjska jurysdykcja dopuściła w tym przypadku bierną eutanazję, co wiązało się z odrzuceniem bezwzględnego uznania wartości życia, zwróceniem się zaś ku kryterium jego jakości. Wiele z wypowiedzi mających miejsce w Izbie Lordów wskazywało, że w gruncie rzeczy zwrot ten kierował osąd ku czynnikom takim jak świadomość, skupiał się więc na koncepcji ‘osoby’. Opinie, które mam na myśli, można by streścić stwierdzeniem: jakość życia Blanda stała się nie akceptowalna, gdyż utracił on świadomość. O ile rozpoznanie problemu było prawidłowe, Tony przestał więc być ‘osobą’.

Nakierowanie oceny moralnej na ‘osobę’ zazwyczaj wiąże się z położeniem akcentu na jej godność, której jednym z podstawowych gwarantów jest autonomia. Wielu obrońców dobrowolnej eutanazji odwołuje się do prawa jednostki do decydowania o własnym losie. Położenie akcentu właśnie w tym miejscu nie jest bynajmniej jakimś pustym, retorycznym zabiegiem, lecz rzeczywiście odnosi się do wartości dla wielu ludzi odbieranej jako fundamentalna. Co więcej: szacunek dla autonomii może mieć bezpośrednie przełożenie na samopoczucie osoby, która rozważa możliwość poddania się eutanazji. Tak było w przypadku Diane, pacjentki Timothy Quill [6]*. Terminalnie chora kobieta, walcząca z bólem w obliczu widma nieuchronnej, rychłej śmierci, nie mogła się pogodzić z tym, że jest skazana na cierpienie. Uspokoiła się dopiero wtedy, gdy uzyskała zapewnienie możliwości przeprowadzenia zabiegu eutanazyjnego. Dzięki temu odzyskała siły duchowe i mogła dobrze wykorzystać pozostały jej czas.

Jeśli odrzucimy etykę świętości życia, za eutanazją przemawia nie tylko chęć uniknięcia bólu fizycznego, ale także ‘sponiewierania moralnego’. „Sponiewierania tego nie da się niczym uśmierzyć, chyba tylko przez wprowadzenie w permanentny i dozgonny stan odurzenia. Ale jaki w tym sens?”, zapytuje Wolniewicz [7]*. Do tego pytania możemy dodać kolejne: jakim prawem ktoś może mi narzucać szacunek dla bezsensownego cierpienia, tylko dlatego, że jest to składową jego kodeksu? Odnosi się to głównie do etyki chrześcijańskiej, lecz skoro nie jest to religia uniwersalnie przyjęta czy obowiązująca, nie ma też powodów, aby uniwersalnie obowiązującymi były jej zalecenia. Wydaje mi się, że rachunek interesów oraz praw zwolenników i przeciwników eutanazji skłania do jej legalizacji: tylko wtedy faktem będzie możliwość wyboru. Faktem musi być też to, iż do eutanazji nikt nie będzie zmuszany, dlatego też ważne jest tu całe obyczajowe tło towarzyszące możliwości przeprowadzania tego zabiegu. Oczywiście pojawia się tu multum innych problemów, jednak ich omówienie wymagałoby oddzielnego opracowania wspartego jak najobszerniejszym materiałem faktograficznym.

Rozważania dotyczącej eutanazji, pojmowanej jako uśmiercanie osób chorych, nieuchronnie wiodą ku pytaniu czy swoim życiem mamy prawo dysponować w każdej sytuacji. To, co Wolniewicz określa mianem ‘biolatrii’, czyli nowej wiary będącej bałwochwalczą apoteozą życia za wszelką cenę [8]*, sprawia, że obecnie samobójstwo uważa się za rzecz naganną. Lecz przecież nie jest to oczywistością, tak samo jak obowiązek kurczowego trzymania się przy życiu nie jest niczym innym jak arbitralnie przyjętym aksjomatem. Szacunek dla autonomii ‘osoby’ skłania raczej do uznania jej absolutnego prawa dysponowania własnym istnieniem, włącznie z podjęciem decyzji o jego przerwaniu.



PRZYPISY:

1. Jeden z możliwych przykładów analizy operującej pojęciem ‘osoby’, która wiedzie nas ku zaakceptowaniu aborcji: „Gdy istoty ludzkie wychodzą z okresu dzieciństwa, mają zazwyczaj nie tylko zdolność odczuwania, ale także takie wyższe zdolności umysłowe, jak samoświadomość i myślenie. Są także wysoce społecznymi istotami, zdolnymi – poza przypadkami patologicznymi – do miłości, wychowywania, współdziałania i odpowiedzialności moralnej (co zakłada zdolność do kierowania swoimi działaniami zgodnie z zasadami moralnymi i ideałami). Być może te umysłowe i społeczne zdolności mogą dostarczyć wiarygodnych argumentów na rzecz przypisywania osobom większego prawa do życia niż pozostałym odczuwającym istotom.” (Mary Anne Warren, „Przerywanie ciąży”, przeł. Alicja Przyłuska-Fiszer, w: „Przewodnik po etyce”, pod red. P. Singera, Książka i Wiedza, W-wa 1998, s. 335) I dalej: „Jeśli zdolność do odwzajemniania działań moralnych jest istotna dla pojęcia osoby , a bycie osobą stanowi kryterium równości moralnej, to płód ludzki nie spełnia tego kryterium”(tamże, s. 356). Zdaje się, że pod powyższe ustalenia podpada nie tylko ludzki płód, ale także dziecko, które tego typu moralne kompetencje zyskuje dopiero z czasem. (powrót do tekstu)

2. Takie radykalne wnioski wyciąga Peter Singer np. w swojej książce „Etyka Praktyczna” (powrót do tekstu)

3. Peter Vardy, Paul Grosch, „Etyka”, przeł. J. Łoziński, Wydawnictwo Zysk i S-ka. (powrót do tekstu)

4. Peter Singer, „O życiu i śmierci. Upadek etyki tradycyjnej”, s. 118. (powrót do tekstu)

5. Tamże, s. 72-74. (powrót do tekstu)

6. Peter Singer, „Etyka praktyczna”, s. 190. (powrót do tekstu)

7. Cyt. za: „Etyka w teorii i praktyce. Antologia tekstów”, s. 317. (powrót do tekstu)

8. Tamże, s. 318. (powrót do tekstu)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz