Zamieszczony w poprzednim wpisie szkic być może razi swoją nazbyt literacką formą. Mam nadzieję, iż daje przynajmniej pobieżny pogląd na to, co próbuję w tej pracy zreferować. Odmalowane słowem przeze mnie sensy muszę jeszcze odnieść do konkretu, aby nie pozostawić Czytelnika niczym ucztującego z pustym kielichem. W tym celu wyodrębniam, zachowując wierność obranej już poprzednio liczbie, trzy obszary ludzkiej egzystencji. Będzie to poznanie, pojmowane jako czynność badawcza nastawiona na rozumowe ogarnięcie całokształtu rzeczywistości; praktyka, pojmowana jako celowa działalność; obyczajowość, pojmowana jako zbiór wierzeń, przekonań, poglądów, postaw i tym podobnych inteligibiliów przenikających dwie pierwsze sfery i regulujących codzienne życie jednostek i zbiorowości. Podział ten skonstruowany jest ad hoc, więc nie rości sobie pretensji do bycia zupełnym. Powiem raczej, że jest on prowizorycznym narzędziem, które posłuży mi do przełożenia trzech słów-kluczy na język konkretu.
Zachowując zgodność z porządkiem przywołania trzech sfer ludzkiego życia, rozpocznę od poznania. Ładnie wpasowują się tu następujące słowa Nietzschego: „Niewinnością jest dziecię i zapomnieniem, jest nowopoczęciem, jest grą, jest toczącym się pierścieniem, pierwszym ruchem, świętego 'tak' mówieniem” [1]* . Zgodnie z tym, zdziecinnienie w perspektywie poznawczej, to czysta pozytywność poznawcza, to brak uprzedzeń, brak skłonności do fundamentalizmu, to, wzmiankowana już, niewinność.
Cechy te przejawiają się w ten sposób, że poznający podmiot przyjmuje wobec świata postawę całkowitej otwartości. Bada rzeczywistość tak, jakby nic o niej nie wiedział. Piszę ‘jakby’, gdyż oczywiście podmiot coś wie, ale wie też jak zwodliwe mogą być dotychczas sformułowane wnioski. W sytuacji, gdy niemożliwa jest bezzałożeniowość, umysł predestynowany do badania prawdy pracuje z ciągłą świadomością swoich założeń. Co więcej - traktuje je jako zbiór narzędzi mogących być wymienianymi w miarę potrzeby. Nie jest to oczywistością, gdyż kształtujący wizję rzeczywistości światopogląd jest podstawą, na której podmiot funduje swój sposób istnienia [2]*. Perspektywa usunięcia tego fundamentu wytwarza poczucie zagrożenia, porównywalne z impulsem generowanym przez instynkt samozachowawczy w niebezpiecznej dla organizmu sytuacji.
Idąc dalej, przechodzę do kolejnego obszaru - do praktyki. Twierdzenia, które tu sformułuję i przytoczę zapewne będą się cechowały największą dozą oczywistości i, nawet dla osoby nie oddającej się refleksji nad kulturą, wydadzą się czymś dobrze znajomym. Jest tak, ponieważ interesująca mnie tu sfera życia jest najsilniej związana z codziennością niemal każdego człowieka. Twarde żądania rynku pracy, takie jak oczekiwanie niezwykłej elastyczności, jak wymóg zdolności do ciągłego uczenia się, do odnajdywania się w nowych, nieprzewidzianych sytuacjach, mogą być znakomicie ujęte w ramy metafory zdziecinnienia [3]*.
Wiele trafnych i dobrze sformułowanych myśli na interesujący mnie tu temat odnaleźć można w pismach Baumana. Jako medium wyrażające także moje poglądy, przytoczę tu dwa ekscerpty, których sens doskonale licuje z analizowaną w niniejszej pracy metaforą. W jednym ze swoich tekstów filozof ten powiada: „Nic nie może być uczynione na zawsze. Wiedza, którą starannie opanowuję dziś, stanie się całkowicie nieadekwatna jutro. Umiejętności, których uczę się dziś w pocie czoła, nie zaprowadzą mnie daleko w nowym wspaniałym świecie jutrzejszej technologii i know-how. Praca, którą uzyskałem wczoraj wygrywając w zażartej konkurencji, zniknie jutro” [4]*. Myśli te zaś dopełnię bardziej dosadnym i obrazowym cytatem z przytaczanej już książki - „...być może trzeba się starać wytwarzać samosterujące się rakiety miast pocisków balistycznych o raz na zawsze nadanym kierunku i pędzie” [5]*.
Jako ostatnim z trzech wyodrębnionych obszarów, zajmę się obyczajowością. Zminimalizowanie znaczenia przeszkód geograficznych, tzw. skurczenie się świata oraz scalające działanie mechanizmów globalnej gospodarki, sprawiły, iż współczesność jest sceną przemieszania się wszystkich kultur. Fakt ten postawił przed cywilizacją konieczność wypracowania tolerancyjnej postawy. I tu ponownie ujawnia się zbawienna rola cech, które można uznać za swoiste dla umysłowości dziecka: chęć poznania, zdolność do zaakceptowania nowego, a przede wszystkim - brak uprzedzeń. To konieczne warunki mogące stać się fundamentem dla postawy pluralistycznej, otwartej na inność i, co więcej, pragnącej z tą innością autentycznego kontaktu.
Jest to jeden z aspektów przejawiających się na obszarze obyczajowości. Zapewne o największym, przynajmniej obecnie, znaczeniu. Pragnę jednak zwrócić uwagę Czytelnika na jeszcze jedną rzecz, będącą niejako pochodną tego wszystkiego, co tutaj ustaliłem. Mianowicie człowiek współczesny coraz bardziej wyłamuje się z tradycyjnego sposobu fundowania tożsamości jednostki. Pierwotnie, można to stwierdzić bez przesady, była ona czymś danym z góry, nałożonym na człowieka wraz z balastem tradycji; była naturalną pochodną kultury, w której przyszło mu istnieć. Z czasem działanie tego mechanizmu słabło, niwelowały go różnorakie zjawiska, także te opisane w niniejszej pracy. Obecnie coraz częściej tożsamość nie może być biernie przyjęta, lecz musi zostać skonstruowana. [6]* Pojmując ją jako formę, pod postacią której człowiek objawia się światu, doskonale da się tu przyłożyć odnośny do niej dwoisty imperatyw Gombrowicza. Z jednej strony życie wymaga formy. Z drugiej koniecznością jest coraz szybsze jej przekraczanie, odrzucanie sposobu istnienia będącego już nieadekwatnym do przemienionej rzeczywistości.[7]*
Myślę, że wszystko to, co dotychczas zostało tu napisane, dobitnie świadczy o mojej pozytywnej postawie wobec przywoływanego stanu ludzkiej umysłowości. Dokonałem zatem tytułowej pochwały zdziecinnienia. Gwoli uporządkowania wszystkich wątków, pragnę jeszcze dokonać krótkiej rekapitulacji: zdziecinnienie jest jedyną znaną mi postawą, w stopniu minimalnym generującą destruktywne napięcia (choć jednocześnie samych napięć, odgrywających wszak rolę stymulatora, nie niweluje). Omawiane nastawienie jest tożsame z otwartością na świat, który tylko dla tego typu podmiotu objawia się w swej zmiennokształtnej nieskrytości. Oznacza ono też szczerość intencji, mogącą być utożsamianą ze szlachetną naiwnością, usposobienie do filozofii poranka [8]* oraz skromność epistemiczną, przybierającą postać następującej zasady: w kwestiach poznania nigdy nie osiągam ostateczności, zawsze jestem dzieckiem, zawsze się uczę. Literackim wzorem, realizującym ideał nieprzemijającej młodości ducha, mógłbym ustanowić Greka Zorbę. [9]*
Kończąc powyższe rozważania pozostaje mi jeszcze wspomnieć o roli, jaką w tym kontekście ma do odegrania wychowawca. Myślę, że wobec poczynionych tu ustaleń oczywistością jest kryzys współczesnego szkolnictwa, tak niższego, jak wyższego, nie będę więc już się nad tym tematem rozwodził. Zaznaczę jedynie, iż doskonałym fakultetem elastyczności dla człowieka nowych czasów jest powieść, zgodnie z pouczeniami Kundery, lub, szerzej rzecz pojmując, humanistyka, na co zwraca uwagę chociażby Marquard. Co do nauczyciela zaś, zalecenia dla niego krótko formułuje Lyotard i te też słowa wybieram na zakończenie tekstu: „Przed myśleniem nakierowanym na dydaktykę staje nowe zadanie: poszukiwanie swej dziecięcości gdziekolwiek, nawet poza czasowymi ramami dzieciństwa.” [10]*
PRZYPISY:
1. Fryderyk Nietzsche, "Tako rzecze Zaratustra. Książka dla wszystkich i dla nikogo.", przeł. W. Berent, Zysk i S-ka, Poznań 2000 (powrót do tekstu)
2. Tematu tego dotyczy inny esej ("Jeśli czujesz, że myślisz, to się mylisz") (powrót do tekstu)
3. Powrócę tutaj jeszcze do zagadnienia neotenii i zamieszczę dosyć obszerny fragment z książki Antoniego Hoffmana: „Równocześnie neotenia pozwoliła nam na utrzymanie dziecięcej świeżości i elastyczności umysłu. Ten wytarty frazes ma już dzisiaj dość precyzyjny sens neurologiczny, bo choć w zasadzie połączenia synaptyczne nerwów ustalają się z wiekiem raz na zawsze, narzucając w ten sposób organizmowi schematy zachowania, z danych M. Jacobsona wynika jednak, że u człowieka proces ten postępuje tak powoli, że właściwie przez całe życie utrzymujemy zdolność do uczenia się. To właśnie ma na myśli Konrad Lorenz, kiedy pisze o behawioralnej neotenii człowieka, o naszej dziecięcej ciekawości świata, o zdolności do aktywnej, twórczej interakcji z otoczeniem.”(Antoni Hoffman, Wokół ewolucji, PIW, W-wa 1997, s. 102) (powrót do tekstu)
4. Zygmunt Bauman, "Ponowoczesność, czyli dekonstruowanie nieśmiertelności", przeł. A, Szahaj, s. 155, w: Postmodernizm a filozofia. Wybór tekstów., pod red. S. Czerniaka i A. Szahaja, Wydawnictwo IF i S PAN, W-wa 1996. (powrót do tekstu)
5. Zygmunt Bauman, "Humanista w...", s. 92 (powrót do tekstu)
6. „Tożsamości nie dostaje się ani w prezencie, ani z wyroku bezapelacyjnego; jest ona czymś, co się konstruuje, i co można (przynajmniej w zasadzie) konstruować na różne sposoby, i co nie zaistnieje w ogóle, jeżeli się jej na któryś ze sposobów nie skonstruuje. Tożsamość jest zatem zadaniem do wykonania, i zadaniem przed jakim nie ma ucieczki”(Zygmunt Bauman, Dwa szkice o moralności ponowoczesnej, Instytut Kultury, W-wa 1994, s. 9) (powrót do tekstu)
7. W kontekście autokonstruowania pojawia się rozległy wątek odpowiedzialności za kształt, jaki nadaje się samemu sobie oraz zagadnienie konieczności samokreacji. Dla wielu zapewne nie są to pokrzepiające perspektywy, gdyż tego typu praca wymaga ogromnego i ciągłego wysiłku (w pewnym stopniu wymaga ich nawet mniej lub bardziej świadome składanie siebie z dostarczanych nam przez kulturę prefabrykatów). Jednak autora niniejszego eseju omawiana konieczność cieszy, do czego tutaj się explicite przyznaje. Wyjaśnia też dlaczego: kreatywne zwrócenie ku samemu sobie jawi mu się jako jedna z najdostojniejszych cech człowieka. (powrót do tekstu)
8. Do Nietzschego odwołam się tu za pośrednictwem Vattimo: „...człowiek, który jest usposobiony do filozofii poranka, jest człowiekiem o dobrym usposobieniu, który nie ma nic w sobie z warczącego tonu i zajadłości - owej znanej, uciążliwej właściwości starych psów i ludzi, którzy długo uwięzieni byli na łańcuchu”(Gianni Vattimo, Nihilizm i postmodernizm, tłum. M. Potępa, s. 190, w: Postmodernizm a...) (powrót do tekstu)
9. Nikos Kazantzakis, „Grek Zorba, tłum. Nikos Chadzinikolau, Książka i Wiedza, W-wa 1975. Przywoławszy tę postać, jak najbardziej na miejscu będzie umieszczenie tu pewnego spostrzeżenia poczynionego przez Lyotarda: „Myślenie dysponuje być może większą dziecięcością w wieku lat trzydziestu pięciu niż osiemnastu i raczej poza oficjalnym kursem studiów niż w jego ramach.”(Jean-Francois Lyotard, Postmodernizm dla..., s. 143) (powrót do tekstu)
10. jw. (powrót do tekstu)
Zachowując zgodność z porządkiem przywołania trzech sfer ludzkiego życia, rozpocznę od poznania. Ładnie wpasowują się tu następujące słowa Nietzschego: „Niewinnością jest dziecię i zapomnieniem, jest nowopoczęciem, jest grą, jest toczącym się pierścieniem, pierwszym ruchem, świętego 'tak' mówieniem” [1]* . Zgodnie z tym, zdziecinnienie w perspektywie poznawczej, to czysta pozytywność poznawcza, to brak uprzedzeń, brak skłonności do fundamentalizmu, to, wzmiankowana już, niewinność.
Cechy te przejawiają się w ten sposób, że poznający podmiot przyjmuje wobec świata postawę całkowitej otwartości. Bada rzeczywistość tak, jakby nic o niej nie wiedział. Piszę ‘jakby’, gdyż oczywiście podmiot coś wie, ale wie też jak zwodliwe mogą być dotychczas sformułowane wnioski. W sytuacji, gdy niemożliwa jest bezzałożeniowość, umysł predestynowany do badania prawdy pracuje z ciągłą świadomością swoich założeń. Co więcej - traktuje je jako zbiór narzędzi mogących być wymienianymi w miarę potrzeby. Nie jest to oczywistością, gdyż kształtujący wizję rzeczywistości światopogląd jest podstawą, na której podmiot funduje swój sposób istnienia [2]*. Perspektywa usunięcia tego fundamentu wytwarza poczucie zagrożenia, porównywalne z impulsem generowanym przez instynkt samozachowawczy w niebezpiecznej dla organizmu sytuacji.
Idąc dalej, przechodzę do kolejnego obszaru - do praktyki. Twierdzenia, które tu sformułuję i przytoczę zapewne będą się cechowały największą dozą oczywistości i, nawet dla osoby nie oddającej się refleksji nad kulturą, wydadzą się czymś dobrze znajomym. Jest tak, ponieważ interesująca mnie tu sfera życia jest najsilniej związana z codziennością niemal każdego człowieka. Twarde żądania rynku pracy, takie jak oczekiwanie niezwykłej elastyczności, jak wymóg zdolności do ciągłego uczenia się, do odnajdywania się w nowych, nieprzewidzianych sytuacjach, mogą być znakomicie ujęte w ramy metafory zdziecinnienia [3]*.
Wiele trafnych i dobrze sformułowanych myśli na interesujący mnie tu temat odnaleźć można w pismach Baumana. Jako medium wyrażające także moje poglądy, przytoczę tu dwa ekscerpty, których sens doskonale licuje z analizowaną w niniejszej pracy metaforą. W jednym ze swoich tekstów filozof ten powiada: „Nic nie może być uczynione na zawsze. Wiedza, którą starannie opanowuję dziś, stanie się całkowicie nieadekwatna jutro. Umiejętności, których uczę się dziś w pocie czoła, nie zaprowadzą mnie daleko w nowym wspaniałym świecie jutrzejszej technologii i know-how. Praca, którą uzyskałem wczoraj wygrywając w zażartej konkurencji, zniknie jutro” [4]*. Myśli te zaś dopełnię bardziej dosadnym i obrazowym cytatem z przytaczanej już książki - „...być może trzeba się starać wytwarzać samosterujące się rakiety miast pocisków balistycznych o raz na zawsze nadanym kierunku i pędzie” [5]*.
Jako ostatnim z trzech wyodrębnionych obszarów, zajmę się obyczajowością. Zminimalizowanie znaczenia przeszkód geograficznych, tzw. skurczenie się świata oraz scalające działanie mechanizmów globalnej gospodarki, sprawiły, iż współczesność jest sceną przemieszania się wszystkich kultur. Fakt ten postawił przed cywilizacją konieczność wypracowania tolerancyjnej postawy. I tu ponownie ujawnia się zbawienna rola cech, które można uznać za swoiste dla umysłowości dziecka: chęć poznania, zdolność do zaakceptowania nowego, a przede wszystkim - brak uprzedzeń. To konieczne warunki mogące stać się fundamentem dla postawy pluralistycznej, otwartej na inność i, co więcej, pragnącej z tą innością autentycznego kontaktu.
Jest to jeden z aspektów przejawiających się na obszarze obyczajowości. Zapewne o największym, przynajmniej obecnie, znaczeniu. Pragnę jednak zwrócić uwagę Czytelnika na jeszcze jedną rzecz, będącą niejako pochodną tego wszystkiego, co tutaj ustaliłem. Mianowicie człowiek współczesny coraz bardziej wyłamuje się z tradycyjnego sposobu fundowania tożsamości jednostki. Pierwotnie, można to stwierdzić bez przesady, była ona czymś danym z góry, nałożonym na człowieka wraz z balastem tradycji; była naturalną pochodną kultury, w której przyszło mu istnieć. Z czasem działanie tego mechanizmu słabło, niwelowały go różnorakie zjawiska, także te opisane w niniejszej pracy. Obecnie coraz częściej tożsamość nie może być biernie przyjęta, lecz musi zostać skonstruowana. [6]* Pojmując ją jako formę, pod postacią której człowiek objawia się światu, doskonale da się tu przyłożyć odnośny do niej dwoisty imperatyw Gombrowicza. Z jednej strony życie wymaga formy. Z drugiej koniecznością jest coraz szybsze jej przekraczanie, odrzucanie sposobu istnienia będącego już nieadekwatnym do przemienionej rzeczywistości.[7]*
Myślę, że wszystko to, co dotychczas zostało tu napisane, dobitnie świadczy o mojej pozytywnej postawie wobec przywoływanego stanu ludzkiej umysłowości. Dokonałem zatem tytułowej pochwały zdziecinnienia. Gwoli uporządkowania wszystkich wątków, pragnę jeszcze dokonać krótkiej rekapitulacji: zdziecinnienie jest jedyną znaną mi postawą, w stopniu minimalnym generującą destruktywne napięcia (choć jednocześnie samych napięć, odgrywających wszak rolę stymulatora, nie niweluje). Omawiane nastawienie jest tożsame z otwartością na świat, który tylko dla tego typu podmiotu objawia się w swej zmiennokształtnej nieskrytości. Oznacza ono też szczerość intencji, mogącą być utożsamianą ze szlachetną naiwnością, usposobienie do filozofii poranka [8]* oraz skromność epistemiczną, przybierającą postać następującej zasady: w kwestiach poznania nigdy nie osiągam ostateczności, zawsze jestem dzieckiem, zawsze się uczę. Literackim wzorem, realizującym ideał nieprzemijającej młodości ducha, mógłbym ustanowić Greka Zorbę. [9]*
Kończąc powyższe rozważania pozostaje mi jeszcze wspomnieć o roli, jaką w tym kontekście ma do odegrania wychowawca. Myślę, że wobec poczynionych tu ustaleń oczywistością jest kryzys współczesnego szkolnictwa, tak niższego, jak wyższego, nie będę więc już się nad tym tematem rozwodził. Zaznaczę jedynie, iż doskonałym fakultetem elastyczności dla człowieka nowych czasów jest powieść, zgodnie z pouczeniami Kundery, lub, szerzej rzecz pojmując, humanistyka, na co zwraca uwagę chociażby Marquard. Co do nauczyciela zaś, zalecenia dla niego krótko formułuje Lyotard i te też słowa wybieram na zakończenie tekstu: „Przed myśleniem nakierowanym na dydaktykę staje nowe zadanie: poszukiwanie swej dziecięcości gdziekolwiek, nawet poza czasowymi ramami dzieciństwa.” [10]*
PRZYPISY:
1. Fryderyk Nietzsche, "Tako rzecze Zaratustra. Książka dla wszystkich i dla nikogo.", przeł. W. Berent, Zysk i S-ka, Poznań 2000 (powrót do tekstu)
2. Tematu tego dotyczy inny esej ("Jeśli czujesz, że myślisz, to się mylisz") (powrót do tekstu)
3. Powrócę tutaj jeszcze do zagadnienia neotenii i zamieszczę dosyć obszerny fragment z książki Antoniego Hoffmana: „Równocześnie neotenia pozwoliła nam na utrzymanie dziecięcej świeżości i elastyczności umysłu. Ten wytarty frazes ma już dzisiaj dość precyzyjny sens neurologiczny, bo choć w zasadzie połączenia synaptyczne nerwów ustalają się z wiekiem raz na zawsze, narzucając w ten sposób organizmowi schematy zachowania, z danych M. Jacobsona wynika jednak, że u człowieka proces ten postępuje tak powoli, że właściwie przez całe życie utrzymujemy zdolność do uczenia się. To właśnie ma na myśli Konrad Lorenz, kiedy pisze o behawioralnej neotenii człowieka, o naszej dziecięcej ciekawości świata, o zdolności do aktywnej, twórczej interakcji z otoczeniem.”(Antoni Hoffman, Wokół ewolucji, PIW, W-wa 1997, s. 102) (powrót do tekstu)
4. Zygmunt Bauman, "Ponowoczesność, czyli dekonstruowanie nieśmiertelności", przeł. A, Szahaj, s. 155, w: Postmodernizm a filozofia. Wybór tekstów., pod red. S. Czerniaka i A. Szahaja, Wydawnictwo IF i S PAN, W-wa 1996. (powrót do tekstu)
5. Zygmunt Bauman, "Humanista w...", s. 92 (powrót do tekstu)
6. „Tożsamości nie dostaje się ani w prezencie, ani z wyroku bezapelacyjnego; jest ona czymś, co się konstruuje, i co można (przynajmniej w zasadzie) konstruować na różne sposoby, i co nie zaistnieje w ogóle, jeżeli się jej na któryś ze sposobów nie skonstruuje. Tożsamość jest zatem zadaniem do wykonania, i zadaniem przed jakim nie ma ucieczki”(Zygmunt Bauman, Dwa szkice o moralności ponowoczesnej, Instytut Kultury, W-wa 1994, s. 9) (powrót do tekstu)
7. W kontekście autokonstruowania pojawia się rozległy wątek odpowiedzialności za kształt, jaki nadaje się samemu sobie oraz zagadnienie konieczności samokreacji. Dla wielu zapewne nie są to pokrzepiające perspektywy, gdyż tego typu praca wymaga ogromnego i ciągłego wysiłku (w pewnym stopniu wymaga ich nawet mniej lub bardziej świadome składanie siebie z dostarczanych nam przez kulturę prefabrykatów). Jednak autora niniejszego eseju omawiana konieczność cieszy, do czego tutaj się explicite przyznaje. Wyjaśnia też dlaczego: kreatywne zwrócenie ku samemu sobie jawi mu się jako jedna z najdostojniejszych cech człowieka. (powrót do tekstu)
8. Do Nietzschego odwołam się tu za pośrednictwem Vattimo: „...człowiek, który jest usposobiony do filozofii poranka, jest człowiekiem o dobrym usposobieniu, który nie ma nic w sobie z warczącego tonu i zajadłości - owej znanej, uciążliwej właściwości starych psów i ludzi, którzy długo uwięzieni byli na łańcuchu”(Gianni Vattimo, Nihilizm i postmodernizm, tłum. M. Potępa, s. 190, w: Postmodernizm a...) (powrót do tekstu)
9. Nikos Kazantzakis, „Grek Zorba, tłum. Nikos Chadzinikolau, Książka i Wiedza, W-wa 1975. Przywoławszy tę postać, jak najbardziej na miejscu będzie umieszczenie tu pewnego spostrzeżenia poczynionego przez Lyotarda: „Myślenie dysponuje być może większą dziecięcością w wieku lat trzydziestu pięciu niż osiemnastu i raczej poza oficjalnym kursem studiów niż w jego ramach.”(Jean-Francois Lyotard, Postmodernizm dla..., s. 143) (powrót do tekstu)
10. jw. (powrót do tekstu)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz