środa, 2 grudnia 2009

Dom aatrialny


Jakiś czas temu natknąłem się na pomysł domu aatrialnego autorstwa biura architektonicznego KWK Promes. Jest to nie tylko konkretny obiekt, dom wybudowany pod Opolem, ale też oryginalna koncepcja. Autor projektu, Robert Konieczny, ujmuje to tak:
„Zaprojektowaliśmy nowy typ budynku atrialnego. Normalnie charakteryzują się one tym, że otaczając wewnętrzne atrium, są zamknięte od zewnątrz, a otwarte do wewnątrz. Myśmy to odwrócili.”

Rzecz zainspirowała mnie do napisania poniższego tekstu. Jeśli komuś podbije ciśnienie intelektualna ulotność eseju, wyjaśniam że przynależy on do gatunku literatury filozoficznej i nie rości sobie pretensji do niczego więcej niż zabawiania czytelnika, w sposób mniej lub bardziej ambitny.



Architektura jest językiem. Ze względu na to, że jest praktyczna, cechuje się dużo większą dozą naturalnego autentyzmu niż inne rodzaje sztuki. Muzyka, obraz, literatura stroją się w piórka, udają, symulują. Jako świadectwo nie mogą być traktowane dosłownie. Są grą, ich twórca niczym nie skrępowany mizdrzy się przed publicznością, popadając w sobie specyficzne maniery, podświadomie lub świadomie traktowane jako droga do sukcesu i akceptacji. W przeciwieństwie do tego architektura ograniczona wymogiem spełniania praktycznej funkcji może być uznana za symboliczną ekspresję powszechnego stanu ducha. Jest szczera z konieczności.
Współczesna kultura pozbawiona jest środka. Przez centrum świata nie przebiega już oś, wokół której wszystko się kręci. Nie ma już nawet centrum świata. Jeśli podejmie się próbę jego ustalenia, nie będzie miało ono większego znaczenia niż zbiór tymczasowych koordynat, ew. czysto umowny punkt orientacyjny. Wszystkie absolutne ustalenia zostały podważone. Świat wartości i znaczeń można porównać do sfery. Powierzchnia kuli nie posiada punktów charakterystycznych, każde jej miejsce jest na swój sposób równoważne. Definiując nasz język, moralność czy naukę dokonujemy czegoś w rodzaju wetknięcia flagi w tę jednolitą płaszczyznę. W ten sposób tworzymy trwałe punkty odniesienia, względem których możemy rozwijać sieć znaczeń*.
Nieokreślone zostaje określone na podstawie wcześniejszych ustaleń. Proces definiowania rzeczywistości ma więc charakter lawinowy – postępuje coraz szybciej, coraz gwałtowniej pochłaniając to, co jeszcze jest pozbawione znaczenia. Język okazuje się wciąż gęstniejącą siecią relacji wzajemnie definiujących się zmiennych, które nabierają znaczenia poprzez odnoszenia się do samych siebie.
W klasyczny domu atrialnym wewnętrzny dziedziniec stanowił funkcjonalne centrum. Tam umieszczano kapliczkę poświęconą duchom opiekuńczym, tam też ogniskowało się codzienne życie. Znaleźć się w atrium oznaczało znaleźć się w kluczowym, najbardziej istotnym punkcie domostwa. W koncepcji aatrialnej, choć zachowano topograficzną tożsamość atrium, straciło ono znaczenie centrum. Chcąc być w domu, w sensie znalezienia się w odseparowanej od otoczenia, oswojonej przestrzeni, trzeba opuścić geometryczny środek z tego względu, że jako miejsce całkowicie otwarte jest on raczej wciąż częścią zewnętrza, niż wnętrza. W ten sposób dochodzimy do wniosku, że dom aatrialny jest zorganizowany wokół tego, co zewnętrzne. Jest otwarty w nowym, niespotykanym dotąd sensie.
Paradoksalnie - w świetle powyższych ustaleń wypada uznać jednak, iż dom aatrialny jest bardziej ekskluzywny względem otoczenia niż klasyczny budynek z atrium. W tej nowej koncepcji poprzez otworzenie centrum i uczynienie z niego drogi do wnętrza domostwa, tym samym tę drogę wydłużono. Co więcej - osoba wkraczająca do domu najpierw trafia w obręb otwartego atrium, które jest terytorium zewnętrznym zawłaszczonym przed domostwo. Przybysz znajduje się więc w roli emigranta, staje na obcym terenie, choć wciąż nie zostaje z nim zintegrowany. Domownik zaś jest w korzystnej sytuacji, ponieważ ma pełen ogląd tego co znajduje się już w centrum domu, jednak wciąż nie przekroczyło jego granicy.
Dom aatrialny jest figurą bardzo dobrze ilustrującą mechanizm funkcjonowania kultury i współczesnego człowieka. Są oni otwarci*, pozbawieni zamkniętego centrum, choć jednocześnie wciąż tworzą integralną, odrębną całość. Atrium może być metaforą centrum uwagi, w której umieszcza się nowe, napotkane elementy. Znalezienie się na tej pozycji nie oznacza dla nich niczego więcej niż bycie obiektem zainteresowania. Dopiero ewentualne przesunięcie w obręb otaczającej ich struktury (przejście z atrium do domu) czyni je tej struktury częścią.
Jeśli przeanalizować wyżej powiedziane, pojawia się konkluzja, że centrum współczesnej kultury i człowieka jest otwartość. Jest to rewolucyjna zmiana względem stanu z przeszłości, gdyż struktura sensów nie jest już zorganizowana wobec żadnej centralnej, fundamentalnej treści, lecz wokół nastawienia wobec treści. Dzięki temu kultura osiąga niespotykaną trwałość – większość zagrożeń w postaci konkurencyjnych przekazów kulturowych zostaje zniwelowana poprzez ich wchłonięcie. Struktura osiąga maksimum elastyczności*. Jest w stanie zasymilować nawet bunt skierowany przeciwko samej sobie.


Przypisy:
1. Z tego wynika silny opór przed podważaniem fundamentalnych wartości lub ich źródeł. Jeśli zakwestionujemy absolutność np. świętej księgi będącej źródłem podstawowych moralnych wskazań, usuniemy tym samym węzłowe punkty etyki. Struktura znaczeń straci stabilność i będzie podatna na przekonstruowanie. Z drugiej strony można założyć, iż odpowiednio rozwinięta sieć znaczeń jest już tak gęsto utkana z wzajemnych relacji między elementami, że usunięcie któregoś z nich nie zachwieje całą strukturą. Zgodnie z tym współcześnie często pojawia się myśl, że dojrzeliśmy do tego, by odrzucić religię jako źródło naszej moralności.
Oczywiście uwagi te nie ograniczają się do religii i moralności. Relatywizm zakłada, iż wszystko jest definiowane przez kontekst. Zgoda relatywisty na rezygnację z podstawowych znaczeń (aksjomatów) będących punktem wyjścia dla definiowania pozostałych elementów to albo wiara w to, że struktura jest na tyle mocna i okrzepła, aby utrzymać się bez tych filarów, albo rezygnacja z możliwości określenia czegokolwiek w sposób jednoznaczny. (powrót do tekstu)

2. Kiedyś zafascynowała mnie metafora zdziecinnienia jako dobre oddanie specyfiki ponowoczesnej świadomości. Wróciłem do tego tematu w tekście "Pochwała zdziecinnienia" (powrót do tekstu)

3.Odpowiednią figurą do zilustrowania tego aspektu jest pocisk przeszywający wodę – woda nie stawia oporu, pocisk tnie ją z łatwością, nie powoduje jednak żadnych uszkodzeń. (powrót do tekstu)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz