piątek, 31 maja 2013

Duch w maszynie 5/5 (opowiadanie)

Gdzieś na moście zapiszczały opony hamującego samochodu. Usłyszeli stłumione okrzyki. Przez kilka sekund, które rozciągnęły się jak w spowolnionym filmie, patrzyli na ludzką sylwetkę mknącą ku tafli wody. Wpadła w rzekę bezwładnie, jak szmaciana lalka.
- Kurwa! To człowiek!

środa, 29 maja 2013

Duch w maszynie 4/5 (opowiadanie)

- Proszę pana! - Orzeł stanął przy nim i zgromił go spojrzeniem. Mężczyzna, krzywiąc się w nieprzyjaznym grymasie, zmierzył go wzrokiem.
- Co za pajac... - Widok na tyle go rozbroił, że uszła z niego agresja. Jeszcze raz przyjrzał się natrętowi i wybuchnął śmiechem. Przebieraniec stał niewzruszony, aż w końcu Krzysiek przestał się śmiać.

- Co jest, pajacu? Wetkniesz mi ulotkę? Co ty w ogóle reklamujesz? To musi być straszny syf. Nie chcę tego. - Znowu zaniósł się śmiechem.

wtorek, 28 maja 2013

Duch w maszynie 3/5 (opowiadanie)

- Co za syf - Szymon, gdy już odeszli na bezpieczną odległość, odpalił papierosa i spoglądał na chaotyczną bójkę. Kobiety piszczały i klęły, faceci krzyczeli i prali się po mordach.
- Chodź, Szymek, zaraz będą psy.
Poszli w stronę parku.

poniedziałek, 27 maja 2013

Duch w maszynie 2/5 (opowiadanie)

- Ok – rzucił już przez ramię, w połowie drogi do salonu, skąd wziął marynarkę. Przechodząc obok, mocno klepnął ją w tyłek, co z nawiązką zastąpiło gorzkie pożegnanie i kłótnię. Spodobało mu się to. Ustawił rzeczy na swoim miejscu. Nie chce to nie, jej pieprzona sprawa. Rzucił jej protekcyjne “Dobranoc” i lekko trzasnął drzwiami. Głupia cipa. Nie zamierzał wikłać się w żadne gierki. Ich znajomość była prosta i klarowna. Lubił takie układy. Proste i klarowne. Żeby było wiadomo, o co chodzi.

niedziela, 26 maja 2013

Duch w maszynie 1/5 (opowiadanie)

Zamek odskoczył z miękkim szczęknięciem i klapa bagażnika uniosła się. Oślepiło go światło latarek. Był skrępowany. Wywlekli go brutalnie i rzucili na ziemię. Próbował uciekać. Ze związanymi nogami nie zdołał się nawet podnieść. Bezsilnie szarpnął się kilka razy. Leżał twarzą w pachnącej spokojem, soczystej trawie. Przekręcili go na plecy. Zgasili latarkę, za to zapalili postojowe światła w aucie. Teraz widział ich twarze. Trzech mężczyzn: Teodor Kies i jego dwóch mięśniaków - dryblas o tępym spojrzeniu i drugi, nieco szczuplejszy, ze szczurzą twarzą bez wyrazu. Ten szczurzy wyciągnął nóż i pochylił się nad nim. Szybkimi ruchami przeciął krępujące go sznury.